Sztuka prowadzenia researchu w strategii
Na czym polega diagnoza sytuacji marki? Po co i w jaki sposób robić research przed stworzeniem strategii komunikacji? Jakich narzędzi i procesów do tego użyć? Odpowiedzi poznasz z mojego artykułu o sztuce researchu!
Poniższy materiał przygotowałem w oparciu o fragmenty z mojego warsztatu -Trening z Projektowania Strategii Komunikacji. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, napisz do mnie wiadomość lub doczytaj szczegóły tutaj.
Zacznijmy od tego, że proces strategiczny – niezależnie, czy mówimy o biznesie, marce, komunikacji – zawsze przebiega przez te same trzy fazy.
Diagnoza – jeśli strategia jest narzędziem osiągania zwycięstwa, to punktem wyjścia musi być zrozumienie: czym “zwycięstwo” jest i co utrudnia nam jego osiągnięcie. Dlatego etap diagnostyczny jest niezbędny i niepomijalny, bo w innym wypadku proces przerodzi się w „proces strategiopodobny”, a jego efekt niewiele będzie różnić się od braku strategii.
Recepta – kiedy wiemy dokąd (realnie) zmierzamy i co w związku z tym stoi nam na drodze, przychodzi kreatywny moment szukania rozwiązań; sposobu, który umożliwi nam zwycięstwo. Richard Rumelt nazywa ten etap “kluczowym podejściem”, który definiuje jako: “ogólny zamysł sposobu pokonywania przeszkód z diagnozy. Nadaje kierunek działaniom, ale nie precyzuje ich dokładnie”.
Działanie – mając ogólny zamysł rozwiązania problemu, możemy przystąpić do planowania małych kroków – taktyk, działań, operacji. Zachowując kolejność poprzednich etapów, będziemy mogli obiektywnie zweryfikować, czy nasze pomysły wpisują się w receptę i rozwiązują problem określony na etapie diagnozy. To dramatycznie zwiększa szansę powodzenia strategii.
Te trzy kroki to tzw. rdzeń strategiczny (strategy kernel). O ile nie istnieje jeden, uniwersalny wzór zapisu strategii biznesowej czy marki, o tyle proces dochodzenia do tychże strategii powinien zawsze odbywać się w rytmie powyższych etapów.
W tekście przyjrzymy się pierwszemu etapowi – diagnozie.
Diagnoza w strategii marki – po co i jaką rolę pełni?
Jeśli zejdziemy na poziom strategii marki, diagnoza musi odpowiedzieć na dwa pytania:
- Jak chcemy się pozycjonować na rynku względem rywali, aby stać się unikalnymi?
- Jaką tożsamość powinna przyjąć nasza marka, aby stać się wyróżniająca i zapadająca w pamięć?
Pozycjonowanie to nic innego jak zbiór 4 decyzji:
- Na czyją motywację zakupową odpowiada marka?
- Jak definiujemy potrzebę, którą zaspokaja marka?
- W jakiej kategorii funkcjonuje marka?
- Jak definiujemy unikalność rynkową?
Tożsamość to z kolei określenie elementów stylistycznych, których zadaniem będzie kształtowanie i aktywacja struktur pamięciowych nabywców:
- Jak powinniśmy się nazywać (naming) i wyglądać (branding)?
- Jaki ton i głos powinniśmy przybrać?
- Jaką misję i wartości ma marka?
Dopiero rozumiejąc, czym jest marka, możemy zdefiniować obszary, w których realizujemy research. Nie szukamy jakichś “opinii klientów” lub tego, “co robi nasza konkurencja, aby robić to samo, tylko lepiej” – musimy dobrze zrozumieć otoczenie w konkretnych aspektach, aby być w stanie wytyczyć własną ścieżkę.
Diagnoza w strategii komunikacji – po co i jaką rolę pełni?
Jeśli etap projektowania marki mamy za sobą, możemy przejść do strategii komunikacji. W uproszczeniu można powiedzieć, że strategia marki definiuje jak będziemy mówić, zaś strategia komunikacji – o czym będziemy mówić.
No właśnie – o czym powinniśmy mówić? Jak w gąszczu pomysłów selekcjonować te, które mają największy sens przy posiadanych zasobach?
Uważam, że komunikacja ma jedną zasadniczą funkcję – ma kształtować percepcję konsumentów w sposób przychylny (biznesowo) marce. To oznacza, że powinniśmy rozumieć, co konsumentów popycha do zakupu, ale też jakie wyobrażenia – o świecie, rynku czy marce właśnie – blokują ich przed podjęciem decyzji.
Pracując nad strategią komunikacji, zawsze staram się uchwycić odpowiedź na 4 pytania:
Oczywiście, odkrycie odpowiedzi na te 4 „makro-pytania” skłania do zadania znacznie większej liczby mniejszych pytań. Jestem bliski tezie, że nigdy „na wierzchu” nie znajdziemy ot tak tych odpowiedzi – dopiero po wnikliwej analizie, a następnie w efekcie procesu syntezy, dochodzimy do subiektywnego obrazu rzeczywistości.
I o tych składowych pytaniach przeczytasz w dalszej części artykułu.
Dygresja: diagnoza daje zawsze uproszczony obraz rzeczywistości, bo jej owocem jest opinia o świecie. Wyścig między markami nie polega na tym, kto jest bliższy prawdzie, tylko kto z większym prawdopodobieństwem przekona większą liczbę konsumentów do swojego obrazu rzeczywistości.
Na przykładzie marek biżuteryjnych – Apart i YES. Nie możemy w sposób absolutny ocenić, wizja świata której marki jest „prawdziwa”. Czy jest nim „świat piękna” czy też „imperium kobiet”? Rozgrywka między konkurentami polega tylko i wyłącznie na tym, kto przedstawi bardziej przekonujący obraz dla większej liczby nabywców. Żeby to zrobić, niezbędny jest wysoko wykształcony zmysł obserwacji i analizy kodów kulturowych – a odpowiedź nadejdzie w perspektywie długofalowej. Polecam w tym temacie webinar z Krzysztofem Najderem, odpowiedzialnym za strategię dla YES.
Analiza jakościowa pod kątem strategii komunikacji – czego szukać?
Zawsze kiedy pracuję nad strategią komunikacji, analizuję trzy obszary:
I. Produkt/marka:
II. Konsument:
III. Kategoria (konkurencja+trendy):
Rejony tematyczne w kółeczkach są przykładowym punktem wyjścia i nie zawsze wyczerpują temat.
O ile dwa pierwsze obszary jestem w stanie przeanalizować samodzielnie, bazując na ogólnodostępnych informacjach, o tyle zdarza się, że w temacie analizy konsumenta niezbędne są badania. Wspieram się wtedy agencją badawczą (głównie do ilościówek) – zazwyczaj wtedy, kiedy mamy dużą niepewność co do tez na temat konsumenta i jego percepcji. Raczej nie wykorzystuję ich do odkrywania tez i potencjalnych insightów konsumenckich – temu znacznie lepiej służą badania jakościowe.
Jakościówki również można zlecić agencji, ale jeśli ogranicza nas budżet (i liczymy się z większym marginesem błędu statystycznego), jesteśmy w stanie przeprowadzić je samodzielnie.
Właściwie niezależnie od tego, czy wspieramy się badaczem, czy nie, praktycznie zawsze dążę do osobistego kontaktu z nabywcami.
O co ich pytam?
Najpierw definiuję, z kim chcę porozmawiać – w tym celu definiuję segment docelowy. Wyznacza nam zakres demograficzno-psychograficzny profilu rozmówców.
Ale to nie daje nam wglądu w ich percepcję – marki, kategorii, konkurencji i kontekstu użycia produktu. Dlatego staram się poznać ich nawyki konsumpcyjne (kiedy stosujesz produkt marki? Co wtedy czujesz? Dlaczego to robisz? Czy są inne sytuacje, w których myślisz o użyciu produktu?), zrozumieć co jest dla nich ważne (np. dla marki produkującej odzież sportową „jak ubierasz się do pracy? Czy sądzisz, że luźny nieformalny strój przy oficjalnych okazjach jest dobrym/złym pomysłem? Dlaczego?), co myślą o świecie (np. co myślisz o sobie samym/samej, kiedy odpoczywasz? Co myślisz o zaangażowaniu społecznym marek?).
Nie ma żadnego uniwersalnego klucza czy zestawu pytań.
Wszystko to zależy od kontekstu badawczego – wprowadzamy nową markę vs. weryfikujemy pozycjonowanie istniejącej, potrzebujemy opinii i punktu widzenia na brand vs. interesuje nas otoczenie kontekstowe marki.
Dla mnie osobiście najważniejsza jest ciekawość drugiej osoby. Mały tip – zawsze, kiedy słyszę kwantyfikatory w stylu „dużo/drogo/tanio/mało/wielki/głównie/rzadko” etc. to dopytuję o to, „co to dla Ciebie znaczy”. Bardzo lubię dopytywać o motywacje zachowań. Czasem robię delikatnie podchwytliwe zabiegi np. „No dobrze, mówisz że to jest dla Ciebie ważne, a jednocześnie powiedziałeś, że są sytuacje w których przymykasz na to oko. To jak w końcu jest?” – po to, aby dostrzec proces myślowy nabywcy.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o poszczególnych metodach badawczych i sposobach na badania bez budżetu na badania 😉 wpadnij na mój najbliższy Trening z Projektowania Strategii Komunikacji (klik!).
Pokazuję na nim case’y zarówno strategii powstałych w oparciu o opłacone badania, jak i te bezbudżetowe, dzielę się bazą przykładowych pytań i pomagam Ci w przygotowaniu własnych.
Framework diagnostyczny – jak przebiega research w projektowaniu strategii?
Wiemy, w jakich obszarach musi skoncentrować się nasza analityczna moc – ale jak ten risercz uporządkować?
Frameworkiem, który zazwyczaj wykorzystuję, jest model Double Diamond.
W punkt wizualizuje on naturę procesu analityczno-syntetyzującego; najpierw „rozszerzamy” nasze poszukiwania, a następnie je „zawężamy”, stawiając pierwsze tezy. Potem ponownie „rozszerzamy”, wykorzystując kreatywność w poszukiwaniu rozwiązań, by znów „zawęzić”, selekcjonując i nadając priorytety konkretnym działaniom.
Taka dynamika procesu zmusza nas do wychodzenia z fazy „wiecznego researchu”. To dlatego często powtarzam, że projektowanie strategii wymaga odwagi, bo musimy na coś się zdecydować i wziąć za to odpowiedzialność.
Podkreślę, że proces nigdy nie ma linearnej formuły – zdarza się, że wracam do poprzednich faz w miarę zdobywania nowych informacji, ale zawsze pracuję z wiszącym nad głową deadline’em, aby zmuszać się do dostarczania konkretnych hipotez.
4 fazy dzielą się na 8 mniejszych kroków:
- Nieustrukturyzowany research – to moment, kiedy akumulujemy wiedzę bez konkretnego klucza. Zazwyczaj nie wiemy wtedy jeszcze, co jest ważne, a co nie, dlatego zbieramy dane „na zaś”. U mnie doskonale sprawdza się do tego zadania narzędzie Miro – gdzie mogę łatwo zrzucać screeny, notatki, wykresy, pliki PDF etc. Jesteśmy w fazie „rozszerzania”, więc nie przejmujemy się jakością, tylko ilością.
- Odkrywanie wzorców – wraz z absorpcją kolejnych danych, stopniowo zaczyna wyłaniać nam się obraz kategorii. Zaczynamy rozumieć, które informacje mogą mieć realne znaczenie, dostrzegamy konwenanse komunikacyjne, nawyki konsumenckie, sposoby pozycjonowania konkurencji, cykle czy sezonowość etc. Schodzimy do fazy „zwężania” – czyli selekcji i podejmowania decyzji o tym, na czym się skupimy.
- Szanse/możliwości – zaczynamy rozumieć, gdzie jest potencjalna przestrzeń komunikacyjna dla marki. Widząc, jak dzieli się rynek przez pryzmat pozycjonowania, możemy odkryć niezajętą jeszcze niszę. Dostrzegamy większe i mniejsze trendy, pęknięcia lub „zgrzyty”, które będą stanowić zalążek rozważać o insightach konsumenckich.
- Definicja problemu – to przełomowy moment zamykający dwie pierwsze fazy i otwierający dwie kolejne. Formułujemy wnioski dotyczące przeszkód na drodze do realizacji celu biznesowego. Stawiamy tezę, która będzie punktem wyjścia przed kreatywną rozkminą pomysłu na komunikację – to ten problem będziemy chcieli rozwiązać swoją kampanią (może się np. okazać, że pozycja marki przestaje być atrakcyjna, bo zmieniają się trendy modowe lub pojawiają się konkurenci o większej rozpoznawalności).
Kolejne 4 etapy procesu dotyczą formułowania konkretnych rozwiązań, więc zostawię je na inną okazję.
Cały ten risercz robimy po to, aby móc jednym zdaniem odpowiedzieć – z jakim kluczowym wyzwaniem mierzy się marka?
Pomocniczym pytaniem do skrystalizowania odpowiedzi może być: „Co musiałoby się zmienić w percepcji marki, abyśmy osiągnęli swoje cele?”.
Etap diagnozy w procesach strategicznych które prowadzę, trwa przez 2-5 tygodni, w zależności od stopnia złożoności case’u.
Realizując je dla marki Runmageddon odkryliśmy, że musimy wyjść z pozycjonowania „event dla sportowców” w stronę wydarzenia rozrywkowego – inaczej nie dotrzemy do szerszego odbiorcy.
Pracując dla producenta wózków dla dzieci, zdałem sobie sprawę, że istnieje jeden, prawie nigdy nie wykorzystywany atrybut przez większość konkurentów, który ma kluczowe znaczenie przy płaceniu ceny premium za produkt.
Poszukując kierunku dla lifestyle’owego producenta obuwia i odzieży, wywnioskowaliśmy z badań mało eksploatowany kontekst użytkowy produktów i wokół niego budujemy nową strategię komunikacji.
Szukając odpowiedzi na to, którędy wprowadzić na rynek CBD nowy brand, po serii wywiadów i analizy konkurencji odkryliśmy, że wszystkie marki chcą kojarzyć się „na jedno kopyto” z naturalnością, relaksem i leczeniem schorzeń typu bezsenność. Nasza propozycja będzie odwrotnością tego trendu, skierowaną do osób zwiększających możliwości kognitywne specjalistycznymi suplementami.
W pracy nad strategią employer brandingową dla Tigers 2 lata temu, przeprowadziliśmy szereg rozmów z potencjalnymi oraz z pracownikami, zdając sobie sprawę, że to, co było mocną stroną z punktu widzenia klientów – wysoka jakość i doświadczeni specjaliści – stanowiło jednocześnie wysoką barierę wejścia dla nowych osób. Zaprojektowaliśmy serię działań w social media, które miały ten próg wejścia obniżać – realizując z nawiązką spodziewaną liczbę CV.
To tylko wybrane case’y, którymi chcę podkreślić, że to od wnikliwej diagnozy, a następnie gładkiej syntezy wielu danych w uproszczony obraz rzeczywistości, jesteś w stanie przygotować unikalną strategię i plan działania. Takie zawężenie wyzwania pozwoli Ci też dobrać KPI, zamiast mierzyć tylko generyczne wskaźniki na poziomie konkretnej akcji czy działania.
W zeszłym roku przeprowadziłem lub współuczestniczyłem w blisko 30 procesach diagnostycznych, i chciałbym na koniec zostawić Cię z 7 głównymi wnioskami:
- Nie zawsze musisz zlecać badania – często wiele potrzebnych danych masz na wyciągnięcie ręki, w ogólnodostępnych treściach. Jeśli nie dysponujesz budżetem (min. kilkanaście tysięcy złotych) na badania – choć gorąco zachęcam, żeby minimum 1x w roku je zrobić – możesz wykorzystać metodę desk researchu oraz bezpośrednie rozmowy z konsumentami.
- Nie badamy rzeczy, co do których mamy 99-100% pewności – nie trać czasu ani uwagi respondentów na weryfikowanie rzeczy, co do których z wysokim prawdopodobieństwem możesz udzielić odpowiedzi sam.
- Diagnoza powinna pomóc nam odkryć m o t y w a c j ę zakupową – choć danych do przyswojenia i uwzględnienia w procesie strategicznym jest bardzo dużo, na koniec dnia musisz zrozumieć, dlaczego ktoś wybiera tę, a nie inną markę.
- Nie wystarczy jedna metoda badawcza – nauka mówi o „triangulacji”, czyli o wykorzystaniu więcej niż jednej metody badawczej, a następnie o łączeniu i porównywaniu uzyskanych wyników badań.
- Osobiste doświadczenie nie jest opcjonalne – uważam, że badający musi osobiście doświadczyć procesu zakupu/użytkowania. Nazywam to „hardcore testingiem”, zawsze szukając sposobów na wejście w buty klienta i zrozumienia jego perspektywy.
- Opinia to nie błąd, to konieczność – często słyszę, że marki i marketerzy są „data-driven”, tak jakby w ogóle była inna możliwość! Wszystko jest informacją i to nie dostęp do nich jest problemem. Głównym powodem płaskiej, nudnej komunikacji jest zazwyczaj zatrzymywanie się na bezpiecznych danych, zamiast wyrabiania sobie opinii i komunikowania konkretnego punktu widzenia.
- Nie obżeraj się danymi – zbieranie i analizowanie zbiorów może być fajnym hobby, ale w pracy stratega synteza > analiza.
Masz pytania? Wnioski? Podobał Ci się ten materiał? Zostaw komentarz lub udostępnij go dalej!