„Ale my już mamy strategię”…
…stwierdza klient, z którym mam współpracować przy projektowaniu komunikacji.
Proszę zatem o dokument; przeglądam kolejne strony. A w środku, oczywiście:
- Tabelka z losowo uzupełnioną analizą SWOT;
- Opis propozycji wartości, którą mógłby „pochwalić się” właściwie każdy podmiot z tej branży;
- Ściągnięty z internetu szablon lejka marketingowego i jak od kalki przepisane tematy, w których „powinna” wypowiadać się marka;
- Persona, o której wiemy, że ma coś około 25-55 lat i jest kobietą…
Dochodzę do wniosku, że strategia to najbardziej zrytualizowany proces biznesowy, jaki istnieje.
Naprawdę wierzymy, że „rzeczy się zadzieją”, jeśli tylko uzupełnimy odpowiednie tabelki i szablony i podamy je w atrakcyjnej wizualnie formie na paru slajdach. Jeśli tylko bardzo mocno uwierzymy, że „ten rok będzie nasz”, i wesprzemy się bajecznymi historiami sukcesu firm-ikon z naszej branży…
No nie.
Strategia to REAKCJA na sytuację.
To ustosunkowanie się do otoczenia.
To systemowa odpowiedź na dynamikę rynku, wynikającą z siły przetargowej konkurencji, nabywców, dostawców.
Nikogo nie obchodzi Twoja tabelka ze swotem/personą/5 siłami, drogi marketerze, jeśli nie wyprowadzasz z tego finalnego wniosku definiującego unikalną, UNIKALNĄ pozycję na rynku. Nie pytaj, co firma robi „lepiej” od konkurencji, tylko odkryj, co (może) robić „inaczej”.
Strategia to zbiór decyzji, które mają unieszczęśliwić część ludzi hipotetycznie zainteresowanych Twoją marką – nie bój się tego.
„Drogi kliencie, to dobry wstęp, ale z pewnością nie strategia” – odpowiadam, a kiedy wchodzę w szczegóły procesu, słyszę – „dziękujemy, poszukamy sobie kogoś, kto po prostu nam to wdroży”.
Powodzenia!